Mój styczeń w muzyce
...czyli piosenki, z którymi spędziłam najwięcej czasu w styczniu.Z tego powodu, że słuch jest (obok węchu) jednym z moich ulubionych zmysłów już jakiś czas temu zauważyłam u siebie niezłą "pamięć słuchową". I tak np. "Ya Hey" Vampire Weekendu przenosi mnie w czasie do grudnia 2013, a słuchając "Church and Law" When Saints Go Machine staje mi przed oczami śnieżny październik (i ogólnie jesień) 2012. Nie mówiąc już nawet o tych wszystkich utworach, których słuchałam podczas gimnazjalnych młodzieńczych buntów, kiedy to byłam najbardziej niezrozumianym człowiekiem na świecie - soundtrack mojego życia jest ciągle w przygotowaniu ;). W ostatnim miesiącu postanowiłam nieco ułatwić pracę swojej pamięci i tworzyć konkretne playlisty dotyczące danego miesiąca (albo i dłuższych okresów, jeśli nie będę w stanie znaleźć niczego charakterystycznego). Dlaczego więc nie podzielić się tym na blogu? Może zachęci mnie to dodatkowo do większego eksperymentowania z zespołami i gatunkami, bo niestety mam tendencję do fiksowania się na tym co znam i lubię już od jakiegoś czasu. Z tego powodu w poniższym zestawieniu znajduje się kilka pozycji, które znałam i lubiłam już wcześniej, ale teraz odkryłam je na nowo.
1. Real Estate - April's Song
2. The National - I Need My Girl
3. Taco Hemingway - Następna stacja
4. Caribou - Odessa
5. Caribou - Hannibal
6. Bon Jovi - Livin' On A Prayer
7. David Bowie - Let's Dance
8. David Bowie - Starman
9. Robin Schulz - Sugar (feat. Francesco Yates)
10. Pet Shop Boys - It's A Sin


0 komentarze: